Rok (chodzi po scenie, widać, że czegoś szuka, przegląda kieszenie bluzy, zagląda pod stolik, kartkuje książkę):
Niemożliwe, zgubiłem! Stary mnie zniszczy przed czasem, jak się dowie. (łapie się za głowę) Już po mnie. Co robić? Co robić? Dobra. Spokój, tylko spokój mnie uratuje. (podchodzi na przód sceny)
Nie myślcie, że oszalałem, ale zgubiłem… spokój. Zacznę jeszcze raz. Ufff! (wypuszcza wolno powietrze) Nazywam się Rok, to znaczy Nowy Rok, ale taki już nie całkiem nowy, w końcu już kwiecień. Stary, to znaczy Stary Rok, tak jak zwyczaj nakazuje, przekazał mi plan całego roku z zaznaczeniem świąt w takim ślicznym małym kalendarzyku i koniecznie (podkreśla to słowo) nakazał mi przypilnować, by wszystko się układało tak, jak tradycja nakazuje. Tak pilnowałem tych notatek, jeszcze wczoraj je przeglądałem i wsiąkły, po prostu zapadły się pod ziemię. Muszę je koniecznie odszukać.
Rok schodzi ze sceny. Wchodzą dziewczynki i układają wiosenny bukiet – bazie, brzozowe gałązki, bukszpan). Wchodzi dziewczyna i wiesza na sznurku wielkanocny obrus i serwetki.
Ania:
Podaj mi gałązkę bukszpanu. (dokłada do bazi) Ładnie, prawda? Jeszcze tylko przewiążę zieloną wstążeczką i gotowe.
Hania:
Ładnie ci wyszła palemka! Ja do moich wierzbowych gałązek dodam te brzozowe gałązeczki z małymi zielonymi listkami.
Ania:
A z reszty zrobimy ładny zielony bukiet. Powiesimy na nim potem ozdoby.
Hania:
Świetny pomysł! To będzie fajna ozdoba pokoju na święta. Mamie też ten pomysł na pewno się spodoba.
Rok:
Wit(...)