Scena I
Słychać muzykę, gra radio, scena jest pusta. Wchodzi Aktor w szlafroku.
Aktor (krzyczy nerwowo): Wyłącz to nieszczęsne radio! Nie potrafię się skupić, a dzisiaj wieczorem gram ważny spektakl. Przecież wiesz. (muzyka przestaje grać) Ulga! Nareszcie mogę spokojnie pomyśleć. Zaspaliśmy chyba.
Wchodzi Żona w szlafroku i ręczniku na głowie.
Żona: Zawsze w dniu premiery musisz być taki nerwowy? Może byś dla mnie zagrał, że jesteś spokojny, skoro nie potrafisz być spokojny.
Aktor: Życie to nie scena. Wyprasujesz mi coś?
Żona: Dom to nie garderoba. Wyprasować może ci pani garderobiana.
Aktor: Przepraszam, rzeczywiście trochę przesadzam. Ale przecież wiesz, jakie to dla mnie ważne. Po tym spektaklu moje życie może się zmienić. Mają być dyrektorzy największych teatrów. Taka szansa się nie powtórzy.
Żona: Żadna chwila się nie powtórzy.
Aktor: Właśnie, chwila i już wszystko się zmienia. Sama widzisz.
Żona: A ten spektakl to właściwie o czym?
Aktor: Nie załamuj mnie. Nawet nie wiesz, czym się zajmuję?
Żona: Wiem, łapaniem momentów. I dopieszczaniem chwil.
Aktor: Nie zwiedziesz mnie metaforą. Mogłabyś chociaż od czasu do czasu spojrzeć na plakaty zapowiadające premierę. Chociaż tyle. Nie wymagam, żebyś interesowała się teatrem, ale mogłabyś interesować się mną. Co wieczór wypruwam sobie na scenie żyły, a moja żona nawet nie wie, co robię. Katastrofa!
Żona: Bardzo ładny monolog, i do tego jak powiedziany. Brawo! Naprawdę brawo. A teraz, proszę, powiedz, o czym jest ten spektakl.
Aktor: O władzy(...)